Jak być fit i nie zwariować?

Wiosna przyszła, a wraz z nią zaczynają się plany wakacyjne i szukanie miejsc, z których warto zrzucić nadprogramową tkankę tłuszczową. Na początku roku i przed wakacjami sport zarówno na dworze, jak i w klubach zbiera żniwa potu i spalonych kalorii. Tysiące postanowień i miliony motywacji napędzają nasze dążenia do poprawy sylwetki. Przyglądając się bliżej mechanizmowi naszych działań widzimy, że pędzący świat sugeruje nam, jak trenować i jeść żeby dobrze wyglądać oraz jaki jest ideał sylwetki. W kolorowych magazynach królują zdjęcia pięknych ciał i kobiet wracających do formy w 3 tygodnie od porodu. Promienne twarze, pięknie wyglądające posiłki, sposoby na pozbycie się pomarańczowej skórki i to wszystko dostępne od zaraz! Ocenę wyglądu warunkują czynniki, które w bardziej lub mniej świadomy sposób odbieramy z otoczenia.

Jak nie zwariować w takim świecie, jaki sami stworzyliśmy? Jak utrzymać się w motywacji i nie tracić efektów? No i jak znaleźć na to wszystko czas?

Obraz ciała

Obraz ciała powstaje w głowie. Zmysłowy obraz rozmiarów i uczuć w stosunku do ciała oraz myśli na ten temat tworzy wizerunek. Cały ten proces obejmuje wiele czynników odnoszących się do wyglądu fizycznego. Duża jego część wiąże się z opiniami wygłaszanymi pod naszym adresem. Na całość naszego wizerunku składają się: wygląd zewnętrzny (od sylwetki i urody po ubiór), zdrowie oraz sprawność fizyczna.

Wśród oddziaływań społecznych zaczyna wzrastać „ja realne”, ”ja idealne” i „ja powinnościowe” (Higgins, 1987 s. 319-340), a pomiędzy wszystkimi „ja” występują silne stany emocjonalne wpływające na nasze samopoczucie i funkcjonowanie w życiu codziennym. Niezadowolenie z własnego ciała skutkuje obniżeniem samooceny i prowadzi do wielu  zaburzeń od łaknienia po sferę seksualną. Deformacje postrzegania samego siebie wynikają nie tylko z oceny innych osób, także z informacji napływających z mass mediów, w których panuje przekonanie o tym, iż jedynie smukła sylwetka może dać poczucie szczęścia i satysfakcji[1].

Rozbieżność w ocenie własnego wyglądu a społecznie promowanym ideałem ciała rozwija wstyd i lęk. U większości kobiet skutkuje zachowaniami dążącymi do redukcji stresu, jak wycofanie społeczne, włączanie do życia restrykcyjnych diet oraz nadmiernie obciążających ćwiczeń. W skrajnych przypadkach dochodzi do zażywania używek, środków odchudzających, a nawet operacji plastycznych[2]. Jak bardzo tego pragniemy, że zapominamy o tym, co jest dla nas najważniejsze? A może wcale tego nie chcemy, tylko nacisk z zewnątrz jest tak silny, że ulegamy presji i gonimy za tłumem? 

Fit nadal tuczy

Problemem współczesnej cywilizacji jest intensywnie rozwijająca się otyłość. Patrząc na ogólnodostępne badania można zauważyć, że dziedziczenie otyłości to jedynie 30%. Nawet pretendując do nadmiernych kilogramów, jesteśmy w stanie nie poddać się genetyce i żyć z normalną wagą. Pozostałe 70% jest zależne od nas. Skąd więc ten problem?

Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest nadmierna ilość spożywanej energii w stosunku do jej minimalnego wydatku – dużo jemy i mało się ruszamy. W odległych czasach próba zdobywania pożywienia wiązała się z ogromną pracą, aktualnie dostępność produktów i dowóz do miejsca zamieszkania działają destrukcyjnie na nasze zdrowie. Na nadmierną konsumpcję wpływa również fit propaganda czy reklamy przeplatające zdrową i niezdrową żywność. Toteż przyglądając się naszemu życiu widzimy, że przez 5 dni roboczych zajadamy się zdrowymi produktami, waflami ryżowymi, fit jogurtami, produktami bez laktozy, glutenu i dodatku cukru, wypijamy litry coli zero i jemy dużo chudego mięsa, a na weekend udajemy się do wegańskiej restauracji na rodzinny fit obiad. Niby zdrowo, a jednak kilogramy lecą, bo nikt nie napisał na pudełku, że zdrowe również tuczy, że kilokalorie spożywane w ciągu dnia nadal są kilokaloriami bez względu na to w jakiej formie są spożywane. Nadmiar zawsze się odłoży.

Jak być fit i nie zwariować?

Jest kilka czynników środowiskowych, które znacznie wpływają na brak samokontroli w spożywaniu pokarmów. Silna wola (mechanizm samoregulacji) pęka w momencie kiedy wokół nas pojawia się mnóstwo bodźców potęgujących łaknienie – wesele, wigilijny stół, bankiet, pełna  lodówka. Przejadanie się jest wręcz rytuałem i zdarza się każdemu minimum raz dziennie, najczęściej jest spowodowane przegłodzeniem. Paradoksem ograniczającym nas w procesie kontroli spożywanej ilości pokarmu jest nadmierne staranie się, aby nie myśleć o jedzeniu, co daje efekt odwrotny od zamierzonego.

Nasze przekonania o tym, jak wyglądamy i jak się z tym czujemy również mają wpływ na ilość spożywanego pożywienia, do tego dochodzi stres oraz nieumiejętność radzenia sobie z problemami potęgują problem zajadania.

Zbyt restrykcyjne podejście i sroga ocena sylwetki pcha nas w stronę głodówek, modnych diet wysokobiałkowych, niskowęglowodanowych, tłuszczowych, które nieszczęśliwie działają tylko w czasie kiedy są stosowane i tak szybko, jak się kończą odchodzą wraz z efektami. Takie podejście w dążeniu do celów sieje zniszczenie przede wszystkim w psychice i zostawia ślad, którego nierzadko nie da się wymazać.

W tej całej walce o odchudzanie zapominamy o tym, co jest dla nas najważniejsze i zapominamy o zdrowiu skupiając się jedynie na pięknej sylwetce.

Zacznij od zdrowia

Zachowując balans pomiędzy zdrowym obrazem samego siebie, przyjmując strategię nie „na chwilę”, ale na całe życie, odnajdując rozwiązania dobre dla siebie i opanowując asertywność w jedzeniu i piciu idziesz w stronę trwałych zmian.

Zacznij od dewizy „ja nic nie muszę, ja chcę i mogę!”.  Kieruj się zdrowiem, a nie wyglądem, bo z tym pierwszym musisz przeżyć całe życie. Nie dodawaj sobie obowiązków, niech trening i zdrowe żywienie staną się tradycją i zagoszczą w sferze przyjemności – żeby tak się stało rób, to na co masz ochotę, a nie to co robią inni.

Dbaj o siebie zawsze, nie przez chwilę, bo zasługujesz na to i nie odkładaj zdrowia na później.

Na etapie poszukiwania odpowiedniej drogi staraj się znaleźć główne źródło inspiracji i trzymaj się wytyczonej ścieżki. Czasami średni trener zdoła więcej niż dziesięciu wspaniałych, bo liczy się nie wiele pomysłów, ale jeden konsekwentnie realizowany.

[Autor: Anna Wawrocka]


[1]Mioduchowska A. Obraz własnego ciała a wewnętrzna aktywność dialogowa u kobiet z zaburzeniami odżywiania. [w:] Studia z Psychologii w KUL. Tom 18. Gorbaniuk O, Kostrubiec-Wojtachnio B, Musiał D, Wiechetek M. KUL, Lublin 2012: 175-192.

[2]Zarek A. Obraz ciała w ujęciu procesu lub obiektu a satysfakcja z własnego ciała. Ann Acad Med Stetin 2009, 55(1): 100-106.

08. kwietnia 2018 r.
Zamknij menu