Klubowiczka miesiąca Maj 2016

Bożena Jakubiak

O klubie dowiedziałam się z promocji miejskiej i z ulotki, którą znalazłam w skrzynce na listy. Postanowiłam spróbować ćwiczeń, bo ciężko jest zmotywować się do nich samej. Przechodziliśmy z mężem obok klubu. Powiedziałam mu: Będę musiała tutaj przyjść i zajrzeć, na co mąż odpowiedział: chodź, wchodzimy od razu. W  ten sposób zmotywował mnie do pierwszej wizyty. Od tamtej pory przychodzę regularnie trzy razy w tygodniu. Po ćwiczeniach lepiej się czuję, lepiej chodzę, nie mam zadyszki, a przy tym zgubiłam kilogramy – a to jest podstawa. Zmieniło się moje życie. Noszę ubrania parę numerów mniejsze. Ludzie zauważyli, że mam inną figurę, że inaczej się poruszam. A co najważniejsze – ja się lepiej czuję. Wizyta w klubie, to jest czas dla mnie. To jest to pół godziny w ciągu dnia tylko i wyłącznie dla mnie. Na początku myślałam, że będę jedną ze starszych osób w klubie. Okazało się, że nie. I to mnie bardzo cieszy. Z drugiej strony, córkę też namówiłam. Atmosfera w klubie jest bardzo przyjazna, fajna, bezpośrednia. Trenerzy są mili, uśmiechnięci i motywują nas do pracy. Poprawiają nas, gdy coś robimy nie tak. Do tego klub jest bardzo blisko domu. Gdybym miała jechać na ćwiczenia przez pół miasta, pewnie byłoby trudniej. Do tego cały czas wspiera mnie mąż. Gdy jesteśmy w mieście, wysyła mnie do klubu, mówiąc: to idź się tam pofikaj. Dzięki ćwiczeniom wróciłam do ubrań, w które przestałam się mieścić. Pochodzę z rodziny ze skłonnościami do tycia. Ale ja taka nie mogę być. Ja muszę być szczuplejsza. No i koniec. I się udało. Jak to syn mówi: Możesz mamusia robić, ale nie musisz. Ale ja chcę.

25. maja 2016 r.
Zamknij menu